Autorzy kreślą obraz kobiecości dojrzałej i spełnionej. Książka szczególnie pomocna dla kobiet, które się jakoś zagubiły, zmierzają do szczęścia, ale nie wiedzą dokładnie, jaką obrać drogę. Ukazano w niej, jak trzeba zmienić myślenie o sobie, o relacjach, w których się jest, po to, by zbudować siebie na nowo jako silną, niezależną kobietę. Nie znaczy to jednak, że jest to pozycja jedynie dla osób poszukujących rozwiązania swoich problemów. Każdy odnajdzie w niej coś dla siebie, także mężczyzna chcący zbudować dobrą relację z partnerką. Do lektury zachęca także przyjemny język i prostota przekazu.
Ewa, mama
Jaka jest współczesna kobieta? Jaka powinna być? Czy musi być taka, jak oczekuje od Niej dzisiejszy świat? Rzeczywistość jest tej materii bardzo wymagająca, a Autorzy w swojej książce walczą ze stereotypami umiejętnie je dekonstruując. W prostych słowach ukazują zagrożenia współczesności, ale nie dają łatwych rozwiązań. Nie boją się również dotykać delikatnych kwestii relacji, emocji oraz wiary. W czasie lektury często przychodzi na myśl slogan: „Bądź po prostu sobą!”. To wcale nie jest takie proste. Tematu oczywiście nie sposób wyczerpać w jednej książce, ale takie pozycje są niezbędne, zwłaszcza dziś. Czekamy na więcej.
Piotr, muzyk
Tytuły kolejnych rozdziałów książki „Kobieta, ale jaka?” zaczynają się od słów: „dobra… dojrzała… mądra… uczciwa… zdeterminowana…”. Już lektura spisu treści daje do myślenia – jak wiele odpowiedzialności spoczywa na kobiecych barkach!
Na szczęście to nie lista wymogów do spełnienia czy oczekiwań na wyrost. Książka opowiada bowiem o odnajdywaniu tych cech, sedna kobiecości, w sobie. O poszukiwaniu wewnętrznym. Tym, które zaczyna się i kończy w samej Czytelniczce, która – co za ulga! – nie musi się na siłę zmieniać czy kreować.
Kobieta, z natury, ma już pełen pakiet. Tylko, że każda – troszkę inny. Uszyty na miarę, specjalnie dla niej. Idealnie pasujący do jej życiowej historii. Książka opowiada o duchowej, intelektualnej i terapeutycznej drodze, którą każda z nas musi przejść samodzielnie. Publikacja może być jednak przydatną na tej drodze mapą, zbiorem wskazówek i podpowiedzi. Przewodnik – czyli Autor – nie ocenia, a do ostatniej kartki zdaje się być po naszej stronie.
Spodobało mi się szczególnie zdanie napisane w nawiązaniu do wszechobecnych, samozwańczych ekspertów do spraw kobiecych, brylujących na Facebooku i Instagramie: Autor pisze: „Z mediami radzę sobie tak, że im nie dowierzam”. Jakie ładne!
Monika Brzuchala, Redakcja Audycji Katolickich TVP
Stanisław Szlassa precyzyjnie i subtelnie, krok po kroku odkrywa i analizuje wymiary kobiecej natury. Patrzy szeroko i dojrzale. Pomaga kobietom zdefiniować swoje miejsce w niełatwych, współczesnych realiach. Nie oddziela siły i niezależności od subtelności i delikatności. Nie ogranicza atrybutów kobiecości, ani do tych utrwalonych w kulturze i tradycyjnym wychowaniu, ani do tych, które widnieją na sztandarach ruchów feministycznych.
Daje przestrzeń do akceptacji siebie i dążenia do spełnienia, niezależnie od sytuacji życiowej i statusu kobiety. Długie doświadczenie Autora w gabinecie terapeutycznym, wysoka wrażliwość, a także wewnętrzna zgoda na złożoność świata przenikają każdą myśl zawartą w książce. Rodzą w Czytelniku zaufanie, a poprzez to także motywację, by zgłębiać tajniki własnego wnętrza i dążyć do rozwoju.
Autor bez uwzniośleń i lukru pochyla się nad codziennymi dylematami kobiet, dając nam, Czytelniczkom, poczucie, że jesteśmy ważne i stworzone, by żyć pełnią życia. Odważnie odkłamuje mity, które podcinają nasze skrzydła. Uświadamia, że jesteśmy jak wszechświaty – cudownie złożone. Nosimy w sobie ogień i wodę, czułość i siłę. Motywuje do poszukiwania siebie i przypomina, że żyjemy by czerpać ze świata pełnymi garściami.
Maria Ciarcińska, aktywna zawodowo żona i mama trójki dzieci. Kobieta z sercem łaknącym przygód i głową na karku.
Kiedy chcemy potwierdzić swoją kobiecość w oczach i lustrach innych, będziemy nie dość atrakcyjne, dobre, niezależne, zaradne, panujące nad emocjami. Zaczynamy się porównywać i zawsze znajdzie się ktoś, kto wypadnie lepiej.
Autorzy szukają źródeł kobiecości wewnątrz, nie na zewnątrz. Książka może być pomocna w ułożeniu dobrego działania skomplikowanej „maszynerii” kobiecych emocji, relacji i postrzegania siebie. Świat filtrów psuje nasze myślenie o sobie, dodaje ciężarów, których wcale nie musimy nosić. Stwórzmy zdrowy model kobiecości dodający nam sił, pozwalający osiągnąć harmonię i szczęście. Jak to zrobić? Przeczytajcie koniecznie.
Anna Czytowska, Radio Nadzieja
Ciepło, dobroć, oddanie, wrażliwość, cierpliwość… Liczba atrybutów, którymi obdarza się kobietę i kobiecość jest imponująca. Ta książka uzmysławia, kiedy te cechy jawią się klejnotami i służą ozdobie, a kiedy zamieniają się w młyńskie koła ciągnące w otchłań. Uzmysławia też, że odpowiedź na pytanie „…ale jaka?” nie padnie bez zaangażowania pierwiastka męskiego.
Tym bardziej „Kobieta, ale jaka?” powinna zainteresować… panów. Tak, wiem! Mniemanie, że nie da się zrozumieć kobiety jest powszechne i traktowane jak pewnik, ale czy to oznacza, że wolno nam nie próbować, panowie? Zwłaszcza, że zapominamy o oczywistych prawdach, które Autorzy przypominają, choćby tej, że „jedna osoba nie zrobi relacji”…
Zastanawiam się, czy takie frazy, jak „…kobiety przeglądając się w lustrze nie widzą siebie, tylko inne osoby” dotyczą tylko kobiet? Naprawdę? To nie o nas słowa, panowie? Bo to książka tak na prawdę o kobietach i mężczyznach – o rodzaju ludzkim.
Robert Łuchnniak, dziennikarz Radia Dla Ciebie
Ta książka trafiła do mnie we właściwym momencie. Uświadomiła mi, że my – kobiety – nie musimy cierpieć, nie musimy się poświęcać, nie musimy rezygnować z siebie, że to nie jest dobra droga. Wręcz przeciwnie – w tej książce jest bardzo ważne przesłanie: „Kobieto, jesteś ważna, dla siebie i dla świata i tak masz się czuć! Bądź dumna, że jesteś kobietą i dbaj o siebie!”. To bardzo pokrzepiające w dzisiejszych czasach, że jednak można, a nawet trzeba być dobrym dla siebie!
Daria Prokopiuk, początkująca żona i mama
Z prawdziwą ciekawością przeczytałam najnowszą książkę wspaniałego duetu Szlassa-Matusz. „Kobieta, ale jaka?” jest jak lustro. Każda z nas znajdzie w nim coś dla siebie. Lustro duże, wygodne, obejmujące całą postać – tak by zobaczyć siebie z dystansu. Ale też lusterko małe, doskonałe do uważnego przyjrzenia się szczegółom.
To z pewnością książka wymagająca. Taka, która zaprasza Czytelniczkę do uważności. To książka, której nie można czytać w pośpiechu, na jeden raz, od deski do deski. Trzeba ją dzielić na części i zagłębiać się w nią powoli. Rozważać. Wracać. Smakować. Łatwo to zrobić, gdyż składa się ona z wielu podrozdziałów w sam raz na jednorazowe – mądre i szczere – spotkanie z sobą samą. Alfabetyczny układ sprzyja wygodnej lekturze. Gorąco ją polecam.
dr Magdalena Siuta, andragog
Książka-rozmowa „Kobieta ale jaka” to alfabetyczny spis cech przypisanych kobiecie, rozłożony na czynniki pierwsze w każdym z rozdziałów. Przejrzysty układ. Jasność i trafność opisu poszczególnych zagadnień. Dążenie do złotego środka – nie popadanie w skrajności, a przy tym wyjaśnianie i nazywanie spraw po imieniu, jak w wątku o przeklinaniu czy o pobożności. Wszystko to sprawia, że książkę czyta się lekko i szybko. Jednak lektura tej książeczki, mimo niepozornych rozmiarów, zajęła mi kilka dni.
Przypominało to trochę górską wędrówkę. Kilkanaście stron – chwila na oddech, na podziwianie widoku. Następnych kilkanaście stron, chwila na odpoczynek, bo coś zakłuło. Następnych kilka stron, kamyk w bucie. Parę kolejnych kroków – kolec. Wyjmę sama, czy potrzebuję fachowej pomocy? I tak aż do okładki.
Zagadnienia związane ze światem kobiet są mi niezwykle bliskie. Na co dzień poświęcam im sporo uwagi – sama jestem kobietą, córką i wnuczką, a także mamą trzech córek. Moja szeroko pojęta rodzina jest mocno sfeminizowana. Kobiecość to, można powiedzieć, mój chleb powszedni. W mojej codzienności pojawia się wiele zagadnień poruszonych w książce „Kobieta, ale jaka”. Często zwielokrotnionych, bo występują w odniesieniu do mnie oraz moich córek i ich relacji z przyjaciółkami czy ze światem męskim.
Ogromną zaletą książki jest lakoniczne ujęcie tematu. Pomimo tego, że książka jest dość krótka, jest bardzo konkretna. Dzięki temu dobrze nadaje się do tego, by móc poobserwować w sobie opisane kwestie. Umożliwia dostrzeżenie, czy mam z czymś problem czy nie. Może być punktem wyjścia do pogłębienia sobie perspektywy i pracy z dostrzeżonymi zagadnieniami.
Mam poczucie, że Autorzy czerpią zarówno z dorobku naukowego z dziedziny psychologii, z bogatego doświadczenia życiowego – prywatnego i zawodowego, jak i zahaczają czasami o zagadnienia rozwoju duchowego. W moim odczuciu sprawia to, że ujęcie omawianych zagadnień jest szerokie i pełne. Myślę, że za jakiś czas wrócę do lektury, żeby znowu poobserwować i ocenić zmiany.
Izabela Strzyżewska, żona i mama na pełen etat